Dzień 31 - Wtorek, 17.08

Fusch - Bruck - Taxenbach - Schwarzach - Bischofshofen - Werfen - Pass Lueg - Kuchl - Hallein/Au, 82 km

zdjęcia << >>

Zamek w Werfen W Bruck zjeżdżam na dość ruchliwą szosę. Robię zakupy w Adeg Markt, na miejscu jak zwykle zjadam roladę i wypijam litr mleka. Miejscami korzystam ze ścieżek rowerowych, ale tylko tych przy szosie, żeby mnie nie wyprowadziły w maliny. W Taxenbach robię zakupy w Billa. W punkcie informacyjnym dla rowerzystów zerkam na mapę okolic i zauważam, że do samego Salzburga (a nawet dalej) prowadzi Tauernradweg. Jadę jeszcze trochę szosą, w którymś momencie pojawia się tunel dł. 3 km z zakazem dla rowerów, a dla rowerzystów jest zrobiony objazd. W którymś momencie przechodzę na dobre na Tauernradweg i choć nie zawsze jest asfalt, nie żałuję. Szlak prowadzi wzdłuż rzeki Salzach, miejscami po obu stronach, a wokół widać góry. W miasteczkach przy Tauernradweg są liczne restauracje dla rowerzystów. Droga jest bardzo dobrze oznakowana; w niebezpiecznych miejsach są ostrzeżenia i ograniczenia prędkości. Jeździ sporo ludzi, również Włochów. W większości rodzinne wycieczki, ale również mniej ekstremalni sakwiarze. Mijając mnie mówią "Servus".

Kuchl Przed Bischofshofen robię postój na piknikplacu. Za Werfen szlak dochodzi do szosy, gdzie jest wydzielony pas dla rowerów. Koło Werfen znajdują się ogromne jaskinie lodowe "Eisriesenwelt". W lecie temperatura w środku wynosi 0 st. C i ściany są pokryte lodem. Jaskinie wchodzą w głąb góry na 42 km, ale tylko pierwszy kilometr jest udostępniony do zwiedzania. Omijam je, bo musiałbym wjechać na 1000 m.

Na podjeździe wyprzedzam starszych panów, a na zjeździe oni mnie wyprzedzają; przyspieszam i jadę za nimi. Pod koniec zjazdu czuję, że coś jest nie tak. Złapałem gumę w przednim kole. Siadam na ławce w miasteczku nad jeziorem, gmeram coś przy kole, ale decyduję się prowadzić dalej rower do miejsca, gdzie będę mógł pompować. Kiedy prowadzę szosą, jakiś kierowca się zatrzymuje i oferuje pomoc. Ładujemy rower do jego kombi bez tylnych siedzeń i jedziemy w stronę Salzburga, szukając warsztatu. Przejechaliśmy tak może 10, może 20 km - trudno ocenić. Wysadza mnie przy warsztacie samochodowym, gdzie mają sprężarkę. Od tego przewozu wygiął mi się trochę błotnik. Zmieniam dętkę i pompuję. Zadowolony ruszam dalej. Znajduję zjazd z szosy na Tauernradweg. Przed Hallein zaczynam mieć wrażenie, że za słabo napompowałem. Robię zakupy w Billa. Po wyjściu zauważam, że w przednim kole nie ma w ogóle powietrza. Niedobrze. Postanawiam prowadzić rower wzdłuż szosy do pierwszego campingu i jutro coś wymyślić. Przy Information fotografuję mapkę z campingami. Stoi tam też terminal, z którego można bezpłatnie wysyłać maile. Pierwszym napotkanym campingiem jest Auwirt, gdzie zostaję na nocleg. Właściciel pompuje mi koło - to wszystko, co może zrobić. Biorę prysznic z worka sprawdzam jeszcze przednie koło - zero powietrza :( Wcześnie idę spać. Noc ciepła.

zdjęcia << >>

Linki