Dzień 22 - Niedziela, 08.08

San Lorenzo - Torriglia - Montebruno - Ottone - Marsaglia - Bobbio - Perino - Rivergaro - Piacenza - Caorso - Bocca d'Adda - Cremona, 138 km

zdjęcia << >>

Alta Val Trebbia Rano pada, więc ruszam późno. Przejeżdżam przez małą Torriglię, gdzie ruch jest jak w dużym mieście, ale za miasteczkiem już całkiem pusto. Tylko zalesione góry, a droga prowadzi przez tunele i mosty (w myślach mówię: galerie i ponty). W najdłuższym tunelu wpadam w pułapkę - tylko przy wjeździe jest oświetlony. Jadę w całkowitej ciemności, nie widząc nawet ścian. W świetle mijającego mnie samochodu dostrzegam parking, gdzie zjeżdżam i z sakw wyciągam światła. Jest to trudne, bo nie mam podnóżka, a światła są w prawej sakwie, więc muszę trzymać rower, żeby mieć do niej dostęp. Od złamania podnóżka światła są jedną z niewielu rzeczy, które - jako mało potrzebne - trzymam w prawej sakwie. Za tunelem wysokościomierz wskazuje 850 m; potem jest już niżej, ale droga długo nie schodzi poniżej 500 m.

Na tym odcinku nawet nie można pójść na stronę, bo za tunelem jest most, za mostem tunel i tak w kółko. Po prawej w dole płynie rzeka Trebbia, nad którą plażują i biwakują na dziko ludzie. Odcinek jest szczególnie uroczy: 200 m pode mną seledynowa Trebbia, a wokół soczyście zielone wzgórza. Niestety nie zrobiłem wielu zdjęć, bo nie wszędzie można było się zatrzymać. Gdzieś przed Ottone kończy się Liguria i zaczyna Emilia Romagna. W Ottone dokańczam ciastka i korzystam z wodopoju. W górach trudno znaleźć supermarket, z którymi na wybrzeżu nie ma problemu. Na zjeździe wlokę się 30 km/h za motocyklistą, wyprzedzam go, ale wkrótce jest podjazd i on mnie wyprzedza. Między Marsaglią a Bobbio góry są bardziej skaliste i wyższe.

Ponte Gobbo w Bobbio Zjeżdżam do Bobbio, gdzie kończą się góry, a zaczyna rolnicza równina. Szosa nudna i dużo motocyklistów. Nie ma ani kawałka lasu, tylko pojedyncze drzewa, pola kukurydzy i pomidorów. W Piacenzie, kierując się drogowskazami na Cremonę, wpadam w obwodnicę, która jest drogą szybkiego ruchu (tangenziale). Wychodzę z tarapatów prowadząc rower pod prąd, gdyż inaczej się nie da (wysokie barierki z obu stron). Omijam centrum i znajduję beztangenzialową drogę na Cremonę. Z mapy wynika, że szanse na większe skupisko drzew mogą być nad rzeką Pad (Po), tuż przed Cremoną. Dojeżdżam tam i rzeczywiście wzdłuż rzeki jest dość szeroki pas lasu. Wśród komarów, na wilgotnym terenie rozbijam namiot.

zdjęcia << >>