Dzień 26 - Czwartek, 12.08

Conegliano - Vittorio Veneto - Belluno - Vignole - Agordo, 92 km

zdjęcia << >>

Jezioro Santa Croce Kupuję w końcu znaczek w tabacchi. W Vittorio robię "śniadaniowe" zakupy, na miejscu wypijam kartonik pół litra mleka za 25 centów i zjadam całą roladę. Zaczynają się góry. Nad drogą przebiega wiadukt z autostradą. Znowu nie ma problemów z wodą. Zmęczony podjazdem postanawiam odpocząć i zdrzemnąć się. Staję na piknikplacu z widokiem na jezioro w dole i odsypiam na ławce powenecką noc. Jeszcze trochę podjazdu na 700 m i zjazd do jeziora Santa Croce na 400 m. Zjeżdżam nad samo jezioro na polankę, ale stoją tam jakieś namioty, więc jadę dalej. Droga ciekawa, tylko nie ma jak zejść do kąpieli. Potem okazuje się, że muszę nadłożyć drogi i jechać przez Belluno, z powodu kilku km autostrady, których wcześniej na mapie nie zauważyłem. W Belluno małe zakupy, kieruję się na Agordo i za miastem wjeżdżam w Dolomity.

Zaczyna się Parco Nazionale Dolomiti Bellunesi i niesamowite widoki, którym sprzyja też pogoda (normalnie uznawana za raczej brzydką). Na piknikplacach siedzi sporo ludzi. Nie ma żadnych miast, tylko czasem charakterystyczne dla Włoch "drogowe domki" (casa stradale) - czerwone chałupy, które są w jakiś sposób powiązane z drogą, bo widnieje na nich jej numer. Dojeżdżam do Agordo, gdzie według mapy ma być camping. Na planie miasta nie ma żadnego. Przy wyjeździe z Agordo nabieram wody z kamiennej wanny. Już po zmroku widzę drogowskaz na camping w Castelfranco Veneto - jakieś 100 km stąd :) Za miastem schodzę na polankę po prawej stronie szosy, gdzie rozkładam namiot. Jestem 2 m poniżej poziomu szosy, więc mnie z niej nie widać. Po drugiej stronie płynie strumyk. Jestem na ok. 800 m i noc jest chłodniejsza, niż poprzednie.

zdjęcia << >>