Dzień 34 - Piątek, 20.08

Zorneding - München-Obermenzing, 54 km

zdjęcia << >>

Monachium Rano pada. Zwijam się późno, w deszczu. Wjazd do Monachium jest bezbolesny - cały czas ścieżka rowerowa. Ścieżki są tu prawie na każdym chodniku. Robię zakupy w Penny Markt i przelewam wodę (w Niemczech plastikowe butelki są kaucjonowane). Wchodzę do księgarni, żeby poszukać na planie miasta campingów; zapamiętuję, że w dzielnicy Obermenzing, ale ciągle zapominam nazwę ulicy Lochhausenerstrasse. Jadę przez Englischer Garten. Przestaje padać. Na Residenzstrasse fotografuję plan miasta na stacji U-Bahn. Nie najlepszy, bo nie ma nazw ulic, tylko nazwy przystanków. Oglądam z zewnątrz Residenz, ratusz i Frauenkirche. Planuję dotrzeć na camping, zostawić rzeczy i jeszcze ruszyć na zwiedzanie miasta. Po drodze kilkukrotnie schodzę do U-Bahn sprawdzić na planie, gdzie jestem. Jadę w stronę dworca. Jakiś kierowca ochrzania mnie za jazdę ulicą zamiast ścieżką, której nie zauważyłem.

Za dworcem jadę długo prosto na zachód, aż do pojawienia się drogowskazu na camping. Ulica na krótkim odcinku jest bardzo tłoczna, bo prowadzi do autostrady. Camping jest oddalony od dworca o 12 km. Recepcjonistka chce mi zabrać paszport i oddać, kiedy będę wyjeżdżał. Tłumaczę, że mi to nie pasuje, bo muszę jutro wyjechać o 5:30, żeby zdążyć na pociąg. Ona się upiera, że to niemożliwe i że mogę wyjechać dopiero kiedy otworzą recepcję. Nie rozumiem takiej polityki, bo przecież płacę z góry. W końcu ustępuje i umawiamy się, że wyjeżdżając wrzucę im numerek do skrzynki pocztowej. Rozkładam namiot i biorę prysznic z worka. Jest już za późno na zwiedzanie miasta. Jadę więc tylko na zakupy z jedną pustą sakwą. Jazda bez obciążenia stanowi miłą odmianę. Robię zakupy w Lidl i Plus. Kładę się wcześnie. Znowu zaczyna padać i pada całą noc.

zdjęcia << >>

Linki