Dzień 4 - Środa, 21.07

Pfäffikon - Einsiedeln - Rothenturm - Oberägeri - Zug, 74 km

zdjęcia << >>

Klasztor w Einsiedeln Pod płachtą przeczekuję najsilniejszy deszcz. Zwijam się i postanawiam kontynuować podjazd. Gubię sprzączkę od jednej sakwy. Jakiś ostry badyl zrobił dziurę w karimacie. Jest 2. w nocy, w ogóle nie spałem. Prowadzę rower, czasem jadę. Kilka razy siadam na poboczu lub chodniku i zasypiam na kilka - kilkanaście minut, po czym budzę się zmarznięty. Padają przelotne deszcze. Podejścia są strome, czasami 20%. Wyprzedzają mnie głównie traktory. Na polach wszędzie krowy z dzwonkami. Te krowy wydają mi się czymś tak naturalnym, że nawet nie robię im zdjęcia (po powrocie do domu okazało się, że nie zrobiłem ani jednego zdjęcia szwajcarskiej krowy!). Niewyspanie sprawia, że czuję się fatalnie. W końcu znajduję kępę drzew (jest ok. 7:00), kładę się na karimacie pod gołym niebem i śpię ok. 2-3 godziny. Ruszam dalej. W jakiejś miejscowości próbuję zagotować wodę grzałką w eleganckiej i przestronnej publicznej toalecie/łazience, ale gniazdko jest wąskie, a grzałka ma szeroką wtyczkę, więc nic z tego. Jeszcze jeden ciężki podjazd. Docieram do Einsiedeln, gdzie główną atrakcją jest klasztor. Nie wchodzę do środka. W informacji turystycznej dostaję mapkę okolic i wskazówki, jak wyjechać z miasta, bo szlak jest dość oszczędnie oznakowany.

Dalej szlak wiedzie przez wioski, a następnie wysoko nad jeziorem Ägerisee i wreszcie po długim zjeździe dojeżdżam nad Zuger See. Tak się rozpędziłem, że zamiast do Zug zjechałem do jakiegoś podzugskiego miasteczka. W Zug ładna starówka. Na promenadzie gra orkiestra. Pierwszy raz wybieram szwajcarskie pieniądze z bankomatu (40 CHF; wystarczą mi do końca pobytu w Szwajcarii). Banknoty są pionowe. Wprawdzie prawie wszędzie przyjmują euro, ale warto mieć trochę franków na wszelki wypadek. Oglądam mapkę i znajduję na niej camping. Położony jest nad jeziorem, tuż przy plaży, a przez jego środek przebiega ścieżka rowerowa. Płacę 14.70 CHF (przysługuje mi zniżka na kartę EURO<26, ale o tym nie wiem). Na campingu spokojnie. Również nie mogę użyć grzałki, bo gniazdka są wąskie (do golarek). Z niechęcią gotuję wodę na kuchence gazowej i zaparzam gorące kubki. Robię pranie i wieszam je na żywopłocie. W nocy ostro pada i zalewa mi namiot.

zdjęcia << >>