Dzień 3 - Wtorek, 26.07

Trafoi - Passo Stelvio - Passo Umbrail - Santa Maria - Tschierv - Ofenpass - Zernez (1480 m), 74 km

zdjęcia << >>

Północny podjazd na Stelvio O 7. rano ruszam w drogę. Podjazd stromy i ciężki. Wyprzedza mnie sporo rowerzystów, większość na kolarkach. Od wys. 1800 m mam widoki lodowce. Brakuje mi wody, w końcu nabieram ją przy schronisku na ok. 2100 m. Dalej jest już wiele potoków. Jestem zgrzany, chociaż temp. wynosi ok. 13 st. Na szosie namalowane są odległości do przełęczy, ostatnie 500 m jest prawdziwą udręką. Na przełęczy jest wiele sklepików z pamiątkami, gdzie kupuję t-shirt Passo Stelvio z rowerzystą, pocztówki i mapę Tirolo-Dolomiti. Zaczepiają mnie jacyś Włosi po włosku i gdy mówię, że jestem z Polski, pierwszym (i jedynym) ich skorzajeniem jest Jan Paweł II. Na parkingu widzę 2 samochody z poznańską rejestracją.

Po 15 minutach na przełęczy jest mi zimno, zakładam kurtkę, długie spodnie i zjeżdżam do Santa Maria. Droga po stronie szwajcarskiej jakaś podrzędna, zdarzają się odcinki szutrowe i nie ma barierek. Zjeżdża mi się ciężko, hamulce nie dają rady. Zatrzymuję się, aby je naciągnąć i łamię podnóżek. W Santa Maria (1450 m) mijam camping, bo postanawiam jechać aż do Zernez. Jestem w regionie Engadin, gdzie językiem urzędowym jest retoromański, wywodzący się z łaciny. Jest to relikt sprzed setek lat, który zachował się tylko w tym regionie. Ludzie na ulicach rzeczywiście mówią tym językiem (np. w Zernez 2/3 mówi głównie po retoromańsku, 1/3 po niemiecku). Podjeżdżam na kolejną przełęcz - Ofenpass (Pass dal Fuorn, 2149 m). Po drodze stoi ziemianka, która początkowo wygląda na dobre miejsce na nocleg, ale okazuje się zamknięta na kłódkę, więc jadę dalej.

Po zjeździe z przełęczy góry stają się inne. Bardziej suche, skaliste, piaszczyste i zagęszczone. Cieszę się ciekawą odmianą. W pewnej chwili coś zaczyna zgrzytać przy hamowaniu - okazuje się, że starłem tylne klocki hamulcowe i to metalowy kołek ociera o obręcz. Nie mam zapasowych, więc jadę dalej, ostrożniej, używając tylko przednich hamulców, licząc na rychłe znalezienie sklepu rowerowego. W Zernez jadę na camping Cul. Płacę 16.50 CHF, prysznic wliczony. Gotuję ciepły posiłek i ładuję akumulatorki do aparatu. Bezchmurna noc na wys. ok. 1500 m jest chłodna.

zdjęcia << >>

Linki