Dzień 4 - Środa, 27.07

Zernez - Samedan - St. Moritz - Silvaplana - Malojapass - za Löbbia (1200 m), 67 km

zdjęcia << >>

St. Moritzersee (Lej da San Murezzan) Recepcjonista z campingu instruuje mnie, jak dojechać do sklepu rowerowego. Kupuję tam "ein paar Bremsklötze" za 14 CHF i instaluję je na campingu. Podnóżka nie kupuję, bo i tak się złamie. Jadę początkowo szosą, od której potem odchodzi szlak rowerowy wiodący przez ładne engadyńskie miasteczka, cały czas na wys. ok. 1500 - 1700 m. Tak dojeżdżam do słynnego kurortu St. Moritz. We wszysktich sklepach obsługa wielojęzyczna (angielski, niemiecki i włoski to minimum). Gdy klient podchodzi do lady, pytają go, w jakim języku mówi i wołają odpowiednią osobę do obsłużenia go.
Zjeżdżam do St. Moritz-Bad. Tam kupuję pamiątki, żeby wydać franki, ale potem jeszcze zauważam kompas, który koniecznie chcę mieć. Kupuję go już za euro, resztę wydają też w euro. Jadę dalej ścieżką przez las i kąpię się w jeziorku na wys. 1800 m. Woda chłodna, ale nie taka zła.

Dojeżdżam do przełęczy Maloja (1800 m), gdzie kończy się jazda na dużych wysokościach. Za nią następuje bardzo kręty zjazd, niestety nie wszędzie mogę robić zdjęcia, bo trudno się zatrzymać - podnóżka nie mam, a droga trochę ruchliwa. Rozglądam się za noclegiem. Całkowita dzicz, więc postanawiam przespać się w lesie, póki lasy są. Przy wodopoju odchodzę od szosy kawałek pieszym szlakiem, skąd schodzę na polankę, na której się rozkładam.

Dochodzą mnie wieści z Polski, że tam od paru dni upały 32 st. i więcej. Udało mi się z tymi wysokościami w ostatnich dniach, gdzie miałem ok. 20 st., ale przeraża mnie myśl o zjeździe na niziny. Noc ciepła, nie pada. Przed zaśnięciem czuję, że skacze po mnie żaba, na szczęście szybko zasypiam.

zdjęcia << >>