Dzień 8 - Niedziela, 31.07

Toscolano Maderno - Gargnano - Campione - Limone sul Garda - Riva del Garda - Arco (190 m), 48 km

zdjęcia << >>

Limone O 9-tej rano mój namiot zostaje opryskany przez rurki nawadniające na ogrodzeniu. Ruszam leniwie z campingu i jadę ruchliwą uliczką nad samym jeziorem. Za miastem trafiam w ślepą uliczkę, która kończy się wysoko zawieszonym tarasem na zboczu skały z widokiem na jezioro. Cofam się i w najbliższej miejscowości schodzę na dużą, żwirową plażę, gdzie spędzam kilka godzin w słońcu i bardzo ciepłej wodzie.

Dalej nie ma już większych miast, a droga wiedzie licznymi tunelami w skale i tarasami; w miejscach wolnych od skał stoją nieliczne domki. Docieram do Limone sul Garda, słynącego z długowieczności mieszkańców zawdzięczanej mutacji genetycznej (na ok. 1000 mieszkańcow, 12 ma ponad 100 lat). Nie chce mi się już iść na plażę. Przechodzę się po wąskich uliczkach zatłoczonych turystami z całego świata, kupuję widokówki i jadę dalej. Kolejny postój w Riva del Garda, miasteczku na północnym krańcu jeziora. Obchodzę szybko centrum. Myślę o zejściu na camping w Riva, ale jakoś umykają mi drogowskazy i jadę do Arco, gdzie ma być kolejny camping. Przez znaczną część drogi jest ścieżka rowerowa przy szosie lub pas na jezdni. Po drodze robię jeszcze zakupy w Spar. W Arco kieruję się drogowskazami na campingi. Zostaję na pierwszym (trochę dalej pod górę jest jeszcze jeden).

Płacę 13.50 euro, ale mam w tym nielimitowany prysznic i odkryty, podświetlany basen. Córka szefa wskakuje na rower i jedzie wskazać mi miejsce na namiot. Ładuję komórkę, biorę prysznic i robię ciepły posiłek. O 22.00 chcę pójść na basen, ale zamykają mi przed nosem, więc odkładam to na jutro rano.

zdjęcia << >>

Linki